poniedziałek, 28 grudnia 2015

Nauczyciel - zawód czy powołanie?

 Polonista z pasją - brzmi dość patetycznie, a jednocześnie niejednoznacznie, prawda? W końcu nauczyciel to zawód jak każdy inny, mogłoby się wydawać. Wątpliwości jednak zasiał we mnie profesor wykładający na pedagogice, który miał duży wpływ na powstanie tego bloga. Osoby pracujące w branży oświatowej są bowiem traktowani jak pracownicy każdej innej firmy, a nawet zaryzykuję stwierdzenie, korporacji (w końcu liczą się wyniki - semestralne, roczne, testów, egzaminów i sprawdzianów). Czy słusznie? 

Zawód według Wikipedii to społeczny przydział pracy, która jest wykonywana na rzecz innych osób - na razie wszystko się zgadza. Zgrzyt powstaje, gdy do definicji doda się, że zawodu można się nauczyć - czy bycia nauczycielem można? Żeby pracować w obojętnie jakiej dziedzinie życia trzeba mieć odpowiednie wykształcenie - szkołę zawodową bądź studia. W oświacie również jest to wymagane. Tylko czy osoba kończąca wychowanie przedszkolne po odebraniu dyplomu staje się przedszkolanką, a student filologii polskiej polonistą? Wydaje mi się, że nie.  

Na studiach polonistycznych miałam takie przedmioty jak psychologia, pedagogika - w wymiarze 30h - czy przygotowały mnie do teraz wykonywanej pracy? Nie. Miałam emisję głosu, w wymiarze 30h - czy ona przygotowała mnie do pracy? Nie, ale wiem, jak dbać o swój głos, który jest tej pracy podstawą. Miałam również metodykę nauczania, prowadzoną przez wykładowcę z pasją, ale oprócz dzielenia się doświadczeniem, co jest niezwykle cenne, nie było tam nic, co ułatwiłoby mi wejście w środowisko szkolne w nowej roli. Poza tym były technologie informacyjne, planowanie dydaktyczne i ewaluacja, prawo oświatowe - każdy przedmiot mądrze brzmiący, niestety, często wykładane treści nie były w ogóle związane z nazwą. Co wykorzystuję w pracy? Umiejętność pisania konspektów lekcji - i to raz w semestrze, podczas hospitacji Pani Dyrektor.. Smutne, ale prawdziwe. Wykorzystuję też to, co dały mi studia poza obowiązkowymi zajęciami. Naturalna ciekawość świata zainspirowała mnie do nauczenia się braila, języka migowego czy do uczestnictwa w szeregu szkoleń. W polskiej rzeczywistości trudno jest więc akurat tego zawodu się wyuczyć. 

Poza tym każdy z nas wie czego wymaga od budowlańca – solidnie zbudowanego domu, od kucharza smacznej potrawy, od cukiernika pysznego tortu, od nauczyciela? I tu pojawia się problem. Nauczyciel ma bardzo niejednoznaczną rolę do odegrania w społeczeństwie. Bo czy ktoś z Was potrafi podać mi jak swoją pracę powinien wykonywać dobry nauczyciel? Co świadczy o jej jakości? Dobrze napisany sprawdzian? Czy to do końca zależy od niego? A może to, że dużo wymaga? No nie, przecież rodzice wtedy przychodzą z pretensjami. Może to, że nie zdaje dzieciom prac domowych? No nie, wtedy mają pretensje do Ciebie inni nauczyciele, bo uczniowie wymagają od nich tego samego. A może to, że ma dobry kontakt z uczniami? Nie, bo wtedy będzie posądzony o to, że może spoufala się z dziećmi. I tu leży problem. 

W związku z tym, skoro studia nie przygotowują nauczycieli tak dobrze do wykonywania zawodu jak kucharzy czy budowlańców, a społeczeństwo nie potrafi ,,zmierzyć” pracy nauczyciela, skąd bierze się belfer, który swoimi działaniami zakrawa o mistrzostwo? Z pasji. Bo czy można człowiekowi wszczepić pomysłowość, ciekawość świata, życzliwość i miłość do dzieci? Nie, z tym trzeba się urodzić, taki powinien być nauczyciel. Bo nie sztuką jest wyłożyć uczniom przedmiot - sztuką jest sprawić, aby słuchały Cię z zapartym tchem. Nie sztuką jest przepytać ucznia z trzech ostatnich lekcji - sztuką jest poświęcić przerwę na to, aby posłuchać pełnej pasji opowieści na temat tego, co robił w weekend. Nie sztuką jest postawić na koniec semestru dwanaście jedynek - sztuką jest sprawić, aby chociaż jeden z jedynkowych uczniów polubił Twój przedmiot. Bycie nauczycielem to nie zawód, to styl życia, to sztuka, którą zajmują się tylko wykwintni artyści, powołanie. 

A wszystko to z miłości do dzieci! :) 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz